Ta piękna 20-metrowa aluminiowa dama uwidoczniona na fotografii po prawej to Kartlis Deda, pieszczotliwie zwana matką Gruzją. Góruje nad stolicą tego umiejscowionego na pograniczu Europy i Azji kraju. Odwiedzających nie wita chlebem i solą, słodką wodą, miseczką ryżu czy też dobrym słowem.
Na wrogów ma przyszykowany miecz, zaś dla przyjaciół - puchar z tradycyjnym gruzińskim winem.
Gruzja przez wielu badaczy z tzw. pierwszego świata wrzucana jest do jednego worka z pozostałymi byłymi republikami radzieckimi. Owa ignorancja każąca nam spotykać na ulicach Warszawy białe niedźwiedzie, czy też jeździć do Turcji jako ostoi dzikich indyków, skutkuje częstym pomijaniem zasadniczych zasług Gruzji dla światowego winiarstwa.